Współpraca z KWS zaczęła się nagle. KWS to duży, niemiecki koncern nasienny, który wszelkie działania planuje z dużym wyprzedzeniem, więc tym bardziej telefon od jednego z szefów tego koncernu z propozycją wymagającą decyzji „na wczoraj”, mieści się w określeniu „nagle”. I rzeczywiście do wykonania było zadanie niecierpiące zwłoki. Należało w całej Polsce, w możliwie zróżnicowanych lokalizacjach, wykonać 15-20 doświadczeń wdrożeniowych, oceniających 5 odmian kukurydzy Agromais. Co w tym niezwykłego? Ano to, że siewy kukurydzy już się zaczynały, a znalezienie rolników mających w tym momencie i kawałek pola, który oddaliby pod wdrożenie, i chęć, by utrudniać sobie pracę nadzorowaniem doświadczenia, nie było zadaniem łatwym. Zaproponowano nam to zadanie, bo po przejrzeniu mnóstwa kontaktów uznano, że to my mamy wystarczające doświadczenie i wystarczająco dużo znajomych w całym kraju, by móc to zadanie wykonać. No i trzeba było jeszcze uwierzyć, że będziemy chcieli podjąć się zadania właściwie już „pięć po dwunastej”. Każde z nas (troje właścicieli) zadzwoniło do wszystkich znajomych rolników – uzbierało się 10 lokalizacji. Pół zadania było wykonane! Trzeba jeszcze było uruchomić znajomych, którzy mają znajomych rolników i… 20 doświadczeń rozsianych po całej Polsce zostało potwierdzonych. Reszta to była rutyna: dostarczenie nasion (często w ostatniej chwili wprost do czekającego na polu siewnika), doglądanie wschodów na polach od Zgorzelca po Hajnówkę i od Krosna po Kostrzyn nad Odrą, wykonywanie obserwacji i zdjęć niezależnie od warunków pogodowych, które nie zawsze chciały się dopasować do oczekiwań. Dopasowywali się natomiast ludzie, zawsze życzliwi i pomocni umożliwili nam wykonanie zlecenia. Zwłaszcza na końcu, gdy po pół roku doglądania pól trzeba było zebrać plony, znowu od Krosna po… i od Zgorzelca po… Jeżdżąc samochodem załadowanym polową _wagą, mierzącą ciężar rolniczych przyczep, musieliśmy liczyć na życzliwość rolników, którzy „ustawią” kombajn na dzień, gdy będziemy mogli do nich dojechać. Nasze zaangażowanie (stała nasza cecha:)) i pomoc rolników oraz wsparcie zleceniodawcy pozwoliły wykonać zadanie. Tylko na jednym polu nie daliśmy rady, przegraliśmy z nawalnym deszczem, który zmył świeżo założone doświadczenie. Plony i obserwacje z pozostałych 19 pól zostały zebrane i w postaci eleganckiej broszury przekazane do KWS. Nasz zleceniodawca miał prawo być i był zadowolony.